POWRÓT DO NATURALNEGO KOLORU WŁOSÓW - JAK I CZY WARTO?

Po ośmiu latach farbowania włosów, stwierdziłam, że już mi wystarczy. Wymarzyłam sobie soczyście rudy kolor, no i go miałam. Pomyślałam, że chyba już czas to zmienić i przypomnieć sobie jak moje włosy wyglądają naprawdę. Skąd ta decyzja? Po co to robić? No i co z odrostami?!



dlaczego zdecydowałam się na powrót do naturalnego koloru

Pierwsza rzecz to błyskawicznie pojawiające się odrosty i konieczność ponownego farbowania. Moje włosy rosną dość szybko i już po tygodniu nie wyglądały tak, jak bym tego chciała. Nie mogłam tego robić tak często, bo nie tylko włosy ale i mój studencki budżet za bardzo by ucierpiał. No właśnie, co do studiów, moja ruda głowa za bardzo rzucała się w oczy, przez co zdecydowanie zbyt często lądowałam przy tablicy na rozwiązywaniu zadań. Uznałam, że choćby dla komfortu psychicznego warto będzie odrobinę wtopić się w tłum.
Ostatnio widzę w swoim otoczeniu masę siwiejących ludzi w wieku od 20 do 30 lat. Część z nich jest naprawdę bardzo siwa. Stwierdziłam, że póki natura obdarza mnie pigmentem, mam zamiar z tego korzystać. Za 30 lat, a może i wcześniej nie będzie już takich beztroskich postanowień "a, wrócę sobie do naturalnego koloru", bo może nie być do czego.
Prawda jest taka, że nic nie przemawia do nas tak dobrze, jak liczby. Pomyślałam sobie ile czasu minęło mi na farbowanie włosów przez te 8 lat. Robiłam to średnio co miesiąc, czyli łącznie ok. 12*8=96 razy. Jeden taki "zabieg" trwa mniej więcej godzinę, co daje nam w sumie 96 godzin, a to z kolei 4 dni i 4 noce spędzone na siedzeniu z chemią na głowie. Właśnie. Jednorazowo używałam ok. 100ml mieszanki koloryzującej... a 100ml*96 łącznie daje prawie 10 litrów chemii na głowie! Poza tym wdychanie zapachu farby, który zwykle jest drażniący. Ciekawe co na to drogi oddechowe. Aż boję się spytać. Podejrzewam, że to niezbyt zdrowe. A włosy wypadające garściami po czesaniu lub myciu? Teraz już im się nie dziwię, na ich miejscu też bym wypadała.


minusy powrotu do naturalnego koloru włosów

Odrosty to w ogólności chyba największy koszmar, gdy odrastają włosy. Można je przeżyć, jeżeli nasz farbowany kolor nie różni się drastycznie od naturalnego. Taka sytuacja należy niestety do rzadkości. Gorzej, kiedy tak jak w moim przypadku farbowana część jest ruda i ciepła a odrost w chłodnym kolorze ciemnego blondu czy też wtedy, gdy ruda albo blondynka przefarbowała się na czarno. Wygląda się na zaniedbaną, po prostu źle. Tym bardziej, że odrastanie włosów to zwykle nie jest kwestia miesięcy. Długie włosy będą rosły przez parę lat. Odrostów bałam się najbardziej, ale znalazłam na to radę. 

kiepska metoda ukrycia odrostów

Niedobrym sposobem na ukrycie odrostów jest zafarbowanie całych włosów na jeden kolor, który w zamierzeniu ma być dobrany do naturalnego. Zawsze będzie się od niego różnił, czasem nawet bardzo. Nie mówiąc już o tym, jak zacznie się wypłukiwać. Nigdy nie dobierzemy farby, która da kolor idealnie pokrywający się z naturalnym. Kiedy nałożymy ją na włosy już farbowane, to kolor na tej części wyjdzie inny niż na dotychczasowym odroście, który zresztą znów stracimy. Odrost zawsze będzie się wyraźnie odznaczał i tym sposobem nigdy nie zejdziemy z farby. Konsultowałam się w tej sprawie z trzema fryzjerami, którzy byli niemal jednogłośni.

jak skutecznie ukryć odrosty

Zrobić delikatne pasemka. Nie mam na myśli sztucznie wyglądających, grubych i prostych pasm w podejrzanych kolorach, ale cieniutkie refleksy w naturalnych dla nas odcieniach. Tutaj możemy pokusić się o dobranie jednego z kolorów pod kolor odrostów, bo w przypadku pasemek nie będzie to tak widoczne jak przy farbowaniu całej głowy. Drugi kolor to jaśniejsze refleksy. Myślę, że poniższy rysunek poglądowy lepiej Wam to wyjaśni.


zmiany i korzyści
  • Mam mnóstwo nowych, zdrowych i wesoło sterczących włosków o długości odrostów. Jest tego naprawdę dużo, mam wrażenie, że jest ich jeszcze raz tyle, co starych. W końcu utonę w tym gąszczu.
  • Przestały wypadać. Zamiast trzech garści włosów w trakcie mycia, znajduję w wanie trzy sztuki.
  • Włosy nie są już tak suche i sztywne, stały się bardziej podatne na układanie.
  • Skóra głowy nie jest przesuszona.
  • Nie truję się chemią.
  • Oszczędzam czas i pieniądze.
  • Mam naturalne, zdrowe włosy. 
W takim razie czy warto? Chyba nietrudno się domyślić jakie jest moje zdanie :).

Wybrane dla Ciebie